Od kilku lat wiele osób, w tym kapłanów namawia mnie do napisania książki pt. „Masoneria w Kościele”, ewentualnie książki pt. „Masoneria w Kościele polskim”. Zdaje sobie sprawę z tego, że taką książkę należałoby już dziś napisać. Mam jednak wciąż wewnętrzne opory. To jest bardzo trudny temat. Trzeba bardzo uważać, żeby nie wylać dziecka z kąpielą – nie ugodzić w Kościół. żeby nie doprowadzić do tego, aby jakiś maluczki zwątpił w to, że „bramy piekielne go nie przemogą”.
Jest jednak coraz więcej znaków wtargnięcia masonerii tak do Kościoła powszechnego, jak i Kościoła polskiego, obecności w nim masonów i masońskich agentów wpływu. Jest coraz więcej w nim zgniłych masońskich owoców, powodujących zagubienie się, a niekiedy nawet demoralizację wiernych, ale i kapłanów.
Zabiorę zatem głos na ten temat, na razie tylko na temat Kościoła w Polsce, ale będzie to tylko takie prześlizgnięcie się po powierzchni, zasygnalizowanie pewnych, wybranych problemów, mały początek przyszłej publikacji.
1. Czy Kościół w Polsce realizuje wskazania Leona XIII odnoszące się do masonerii?
Papież Leon XIII w encyklice o masonerii „Humanum genus” napisał: „Zrywajcie z wolnomularstwa maskę, ukazujcie je takim, jakim jest. I w przemówieniach, i w listach pasterskich temu zagadnieniu poświęconych pouczajcie lud, uświadamiajcie go, jakie podstępy stosują te sekty, aby zwodzić ludzi i wciągać ich w swoje szeregi, ukazujcie im przewrotność ich nauk i szpetotę postępków. Przypominajcie, że na mocy orzeczeń wielokrotnie wydanych przez Naszych Poprzedników żaden katolik, jeżeli ceni sobie wiarę katolicką i swoje zbawienie tak jak powinien, nie może pod żadnym pretekstem wstąpić do sekty wolnomularzy. Niech nikt nie da się wprowadzić w błąd rzekomą ich przyzwoitością. Niektórym osobom może się rzeczywiście wydawać, że w zamiarach wolnomularzy nie ma nic otwarcie przeciwnego świętości religii i dobrym obyczajom. Pomimo to, ponieważ fundamentalna zasada i racja istnienia tej sekty całkowicie są występne, nie może być dozwolone przyłączanie się do niej ani popieranie jej w jakikolwiek sposób”.
Oczywiste jest, że te wskazania nadal obowiązują i powinny być w Kościele realizowane. Nasi Pasterze mają obowiązek przestrzegać nas przed wilkami, które chcą nas pożreć, przede wszystkim przed tymi, które są najbardziej niebezpieczne i przed tymi, które podkradają się blisko do nas w owczych skórach.
Czy w polskim Kościele realizuje się te wskazania, czy choćby przypomina się dokumenty wydane na ten temat za pontyfikatu papieża św. Jana Pawła II?
Nie trzeba dokonywać szczegółowych badań, wertować ksiąg i analizować faktów, by móc powiedzieć z ręką na sercu: nie! Kapłani zachowują się tak jakby tych wskazań nie było albo tak jakby o nich nigdy nie słyszeli albo tak jakby te wskazania (również te św. Jana Pawła II) były całkowicie już nieaktualne.
Ignorancja? Zagubienie? Uwiedzenie przez „ten świat”? Poddanie się dyktatowi tzw. politycznej poprawności? Po prostu ludzka słabość i strach przed tym, co św. Jan Paweł II nazywał w encyklice „Veritatis splendor” małym i średnim męczeństwem? A może strach przed odrzuceniem czy przed ośmieszeniem?
A może to efekt działania w Kościele polskim masońskich agentów wpływu?
Przytoczę tu tylko jeden, ale za to bardzo drastyczny, przykład.
W 2014 r. pojawiła się w Muzeum Narodowym w Warszawie na przeciąg wielu miesięcy wystawa pt. „Masoneria. Pro publico bono” („Masoneria dla dobra publicznego). Pisze o niej więcej w dodatku 5.
Tutaj warto tylko wypunktować kilka spraw. Wystawa ta, jak sygnalizuje to jej tytuł, opowiada o tym jaką pozytywną organizacją jest masoneria. Jej kuratorem i organizatorem jest znany mason – prof. Tadeusz Cegielski. Wystawa ma miejsce w państwowym muzeum i jest zorganizowana za państwowe (nasze, katolickie pieniądze). Pieniądze te pochodzą w znacznej mierze z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ministerstwa, które w katolickiej Polsce nie powinno dofinansowywać antykatolickich inicjatyw. Wystawie towarzyszy szereg zajęć dodatkowych i akcji, w tym, jak czytamy w jej programie, „warsztaty familijne” dla „rodzin z dziećmi w wieku 5- 12 lat” i „lekcje muzealne”, które są przeznaczone dla: „przedszkoli i klas I-III szkół podstawowych”, „klas IV-VI szkół podstawowych i gimnazjów”, „dla szkół ponadgimnazjalnych”. Oprócz tego są też dwudniowe „warsztaty dla nauczycieli” ( zapewne dotyczące tego co i jak mówić dzieciom i młodzieży o masonerii) .
Od osób, które były na tych „lekcjach” dowiedziałem się, że w ramach „zabawy” proponowano dzieciom składanie przysiąg masońskich.
Powiedzmy wprost i bez żadnych ogródek: w Polsce, kraju od tysiąca lat katolickim, kraju, w którym Kościół jest silny i liczny – w Królestwie Matki Bożej za pieniądze katolików dezorientuje się społeczeństwo w perspektywie wiary, wartości i zagrożeń duchowych i wprowadza katolickie dzieci w krąg wartości szatana i jego świat.
Na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego czytamy: „Wystawę poświęconą masonerii – jednemu z ważniejszych składników kultury polskiej i powszechnej – począwszy od XVIII wieku do dnia dzisiejszego można oglądać w Muzeum Narodowym w Warszawie. Gościem wernisażu, który odbył się 10 września br., była Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Małgorzata Omilanowska. Niezwykła ekspozycja pokazuje kształtowaną przez masonerię na przestrzeni wieków wizję świata: polityki, sztuki, społeczeństwa. Blisko 500 dzieł prezentowanych w ośmiu muzealnych salach – zaaranżowanych na wzór drogi wtajemniczenia do loży – ilustruje nie tylko historię i dorobek rodzimej masonerii, nazywanej też wolnomularstwem, lecz także reprezentowane przez nią uniwersalne wartości: wolność, braterstwo, solidarność, tolerancję oraz ideę samodoskonalenia jednostki i całych grup społecznych”
Co na to wszystko episkopat, biskupi, biskup ordynariusz?
Nic. Cisza.
Czy chociaż proboszczowie, kapłani, chociaż w Warszawie, przed tym przestrzegali? Ja osobiście o takim wypadku nie słyszałem.
A tak przy okazji. Jaka była reakcja na wystawę katolików świeckich zrzeszonych np. w partiach politycznych identyfikujących się a katolicyzmem, np. w PiS? Nie słyszałem o żadnej takiej reakcji.
2. Czy w polskim Kościele są jeszcze „jastrzębie”?
W numerze 10 „Wolnomularza Polskiego” z grudnia 1996 r. jeden z polskich masonów, Adam Witold Wysocki opisuje stosunek masonerii do polskiego Kościoła w artykule pt. „Masoni i Kościół”. Polscy biskupi i kapłani podzieleni tam są na „jastrzębie” i „gołębie”. „Jastrzębie” to, ci, którzy są negatywnie ustosunkowani do masonerii. „Gołębie” to, ci, którzy uważają, że dialog i współpraca z masonerią są nie tylko możliwe, ale i wskazane. Wysocki stwierdza: „Cóż, mamy prawo sądzić, że to wszystko, co głosi ksiądz Rydzyk na temat rzekomych związków masonerii z diabłem nie jest traktowane poważnie również przez niemałą część polskiej hierarchii kościelnej, uważającej słusznie, iż tego rodzaju retoryka raczej szkodzi interesom Kościoła niż pomaga w umacnianiu jego autorytetu w społeczeństwie. Nie będziemy tu cytować imiennie polskich prałatów i biskupów, którzy wykazują wobec innowierców, czy braci odłączonych, w tym także wolnomularzy postawę znacznie bliższą duchowi Vaticanum Secundum, niż to wyczytać można z kolejnych oficjalnych komunikatów o posiedzeniach polskiego episkopatu. Fakt, iż w Kościele katolickim, istnieje jak w każdym masowym ruchu społecznym podział na tzw. jastrzębi i gołębi jest powszechnie znany. Rzecz, w tym, że niestety w Kościele polskim głos decydujący w sprawach istotnych dla wzajemnych stosunków między Kościołem i masonerią mają, póki co od wielu lat głównie ci pierwsi” .
Charakteryzując dominację „jastrzębi” Wysocki pisze: „Żywimy uzasadnioną naszym zdaniem nadzieję, iż istniejąca obecnie dominacja jastrzębi w episkopacie polskim oraz wśród części kleru i klerykalnych działaczy świeckich nie będzie trwała wiecznie. Osądowi ludzi wierzących i praktykujących to, co określa się jako wartości chrześcijańskie pozostawiamy odpowiedź na pytanie o wartość jaką ma przekazywany przez niektórych hierarchów i działaczy katolickich znak pokoju, skoro wielu z nich nie tylko po wyjściu z kościoła, ale jeszcze w trakcie nabożeństwa głoszą z ambony słowa nienawiści i pogardy do bliźnich, których Chrystus każe im przecież miłować…” .
Czy dziś można mówić o dominacji „jastrzębi” w polskim Kościele?
Niech ktoś mi te „jastrzębie” wskaże.
„Gołębie” wyraźnie przeważają w polskim Kościele. Gorzkie tego owoce rzucają się w oczy.
3. Zadziwiająca bierność polskiego Kościoła
Prof. Andrzej Nowak mówiąc w wywiadzie udzielonym w połowie 2014 r. Krzysztofowi Skowrońskiemu o tragicznej sytuacji, w której znajduje się dzisiaj Polska, o wielkim bezmiarze nieprawości w pewnym momencie stwierdza: „Natomiast w kwestii radykalnego upadku moralności – nie mogę zrozumieć, dlaczego Kościół w tej sprawie nie zabiera głosu. Historia Polski, jaką opisuję, pokazuje fundamentalną rolę Kościoła i ludzi Kościoła, którzy byli ze społeczeństwem, kiedy władza łamała prawo, sumienia i charaktery. Nie słyszałem żadnej wypowiedzi arcybiskupa przeciwko temu potwornemu podeptaniu moralności publicznej, z którym mamy dzisiaj do czynienia” .
Na ten temat pisałem ostatnio w książeczce pt. „Chrystus Król i Matka Boża Królowa Polski”: „Polski Kościół hierarchiczny coraz bardziej aktywny w początku lat dziewięćdziesiątych w sferze społecznej (np. negatywne odniesienie do telewizji POLSAT czy wskazywanie partii, na które katolicy mogą głosować) wyciszał się powoli, by przyjąć bierną postawę i nie reagować na większość negatywnych z punktu widzenia duchowego i moralnego zjawisk, które pojawiały się w sferze publicznej, w polityce, gospodarce czy kulturze. Początkowo podejmował nawet próby wytworzenia kościelnych mediów. Powstała codzienna gazeta Słowo – dziennik katolicki. Była też w pewnym momencie mowa o drugim dzienniku katolickim, który w fazie początkowej byłby finansowany przez wszystkie polskie parafie. Powstawały we wsparciu hierarchii ogólnopolskie radio katolickie i telewizja Niepokalanów oraz telewizja Plus. Wszystkie te inicjatywy jednak upadły, w niektórych wypadkach, mówiąc delikatnie, z hukiem. A przecież przykład o. Tadeusza Rydzyka, powstanie z jego inicjatywy, przy wsparciu wielu świeckich i wsparciu zakonu redemptorystów, Radia Maryja, Naszego Dziennika telewizji TRWAM, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej był dowodem na to, jak wiele można zrobić (i pośrednim dowodem na to jaka jest, zaskakująca i niezrozumiała, niemoc polskiego Kościoła)” .
Napisałem tam również: „W polskim Kościele pojawiło się też, chyba pod koniec lat dziewięćdziesiątych, zjawisko pogłębiającego się wciąż i coraz szybciej, upodobniania go do Kościoła Zachodniej Europy – flirtowania z tym światem, poddawania się wymogom stawianym przez pogan, wyciszania pewnych, mogących razić niekatolików, tematów i problemów, zmiany języka, na bardziej ugodowy i rozmydlony. Towarzyszył (i towarzyszy) temu proces przenikania do polskiego Kościoła wirusa modernizmu i rozwój choroby, którą on wywołuje, i która dotyka uczelni katolickich, seminariów duchownych, kapłanów, świeckich” .
4. Kościół i masoński system bankowy
Istotnym elementem nauczania Kościoła było przez wieki tzw. społeczne nauczanie Kościoła. W jego ramach Kościół nie tylko oceniał zjawiska społeczne, polityczne i gospodarcze, ale również ustroje polityczne i gospodarcze wyróżniając to, co św. Jan Paweł II nazywał strukturami grzechu.
Kościół wskazywał również prawidłowe z punktu widzenia moralności chrześcijańskiej rozwiązania, a nawet je, tak jak w encyklice „Quadrogesimo anno”, projektował.
Cały ten wielki dorobek Kościoła jest wciąż i niezmiennie aktualny i, co jest oczywiste, Kosciół powinien na co dzień z niego korzystać, odwoływac się do niego i w oparciu o zawarte wnim wskazania dokonywać analizy i oceny aktualnych ustrojów politycnych i gospodarczych oraz działań i zjawisk występujacych w tych porządkach.
Polski Kościół niczego takiego już od wielu lat nie robił, choć jest tutaj wielka polska tradycja tak pielęgnowana przez Prymasa Tysiaclecia ks. kard. Stefana Wyszyńskiego i kontynowana przez jakiś czas bezpośrednio po 1989 r.
Jedną z kwestii „społecznych” podejmowanych przez Kosciół wciąż od wczesnego średniowiecza tak w jego oficjalnym nauczaniu jak i w ujęciach wielkich Ojców i Doktorów Koscioła jest kwestia systemu finasowego i bankowego.
Kosciół podejmował w tej eprspektywie wiele szczergółowych problemów, ale najczęsciej skupiał się na zbrodni i grzechu lichwy, potępiając ją jednoznacznie, wskazując na zło i nieszczęście ludzkie, które powodowała, domagając się jej likwidacji.
Dziś to co Kosciół nazywał lichwą stało się ogólnoświatową i polską normą – fundamentem noweoczesnego systemu finasowego i bankowego. Lichwa ta przybrała dziś monstrualne wymiary. Banki nie tylko pożyczają na lichwiarski procent pieniądz ludziom, którzy znaleźli się w finansowej pułapce, ale same, te pułpki wytwatrzają. System finansowy i bankowy stał się jedną wielką, przerażającą strukturą grzechu, więcej: strukturą kradzieży i rabunku.
Kościół to całkowicie ignoruje. Nie przestrzega przed tym. Nie potępia tego. Nie wskazuje zgniłych i destrukcyjnych owoców dzisiejszej lichwy.
Lichwa współczesna to już więcej niż lichwa – to lichwa podniesiona do n-tej potęgi. Banki nie tylko ściągają od ludzi licghwiarski procent, ale wytwarzają w sposób ekonomicznie i moralnie nieuzasdniony pieniądze przez co okradają ludzi (ten wytworzony przez nie sztucznie pusty pieniądz nabiera wartości obniżając wartość pieniędzy, które są w rękach społeczeństwa), przejmują w sposób neuzasadniony i niesprawiedliwy mąjątek narodowy i majątki ludzi.
Kościół przed tym właśnie ludzi nie przestrzega i tego nie potępia, lecz sam, ponadto, zaczyna funkcjonować w raamch tej struktury grzechu i zmusza wiernych, by byli w rej strukturze i masoński system wspierali.
Wielu bowiem proboszczów (i nie tylko proboszczów) nie postępuje juźz tak jak to było przez wieki, nie zbiera datków od ludzi, by zbudować kościół, wyremontować go czy np. zalożyć ogrzewanie podłogowe, tylko zaciąga kredyt, dokonuje inwestyji, a potem spłaca go (i odsetki) zbierajac datki od wiernych. W efekcie takiego zabiegu wierni pokrywają inwestycję praz przekazują, chcąc niechcąc, drugie tyle pieniędzy dla banku, co stanowi jego zysk. Zysk ten w wielu wypadkach przenzaczony jest, jak można się domyśleć, na walkę z Kosciołem i demoralizację katolików, promocję pogaństwa, wzmacnianie mediów, które prowadzą akcję demoralizacji i poganizacji polskiego społeczeństwa.
5. Masoneria jest dziś zadowolona z polskiego Kościoła
Przeanalizujmy powyższy tekst pod kątem odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób dzisiaj masoneria ocenia aktywność polskiego Kościoła?
Odpowiedź na to pytanie nie może chyba budzić wątpliwości.
Z pewnością jest zadowolona.
Czy Kościół polski sam z siebie doprowadził się do takiego stanu?
A może jednak jest to efekt działania masonerii, masonerii, która nie tylko go z zewnątrz naciska i skłania do pewnych zachowań (czy braku reakcji), ale również działa w jego wnętrzu poprzez swoich ludzi umieszczonych w hierarchii i poprzez swoich agentów wpływu rozrzuconych po tych kościelnych ośrodkach, które w taki czy inny sposób decydują o kierunkach myślenia (i działania) w polskim Kościele, np., między innymi, w seminariach duchownych, na uczelniach katolickich, w KAI i w katolickich mediach?
Skomentuj